Czy autonomia to luksus, na który nas już nie stać? W czasach, gdy technologia wyprzedza nasze wybory, a sztuczna inteligencja dokończa za nas myśli i zdania, Festiwal Sektor 3.0 zaprosił do czegoś więcej niż dyskusji. Tu chodziło o odzyskanie sprawczości. Dwa dni pod hasłem Reclaiming Autonomy zgromadziły ponad tysiąc osób z całej Polski i zagranicy. Nie po to, by dowiedzieć się, co potrafią nowe narzędzia, ale by wspólnie zapytać o to, jak mądrze z nich korzystać.
Festiwal Sektor 3.0 pokazał nam doskonale, jak odzyskać kontrolę
" frameborder="0" allowfullscreen>
Festiwal Sektor 3.0 postawił pytanie o to, co dziś znaczy cyfrowa autonomia. Rozmowy krążyły wokół prywatności, higieny cyfrowej i nowych modeli odpowiedzialności w świecie zdominowanym przez dane i algorytmy
Wśród prelegentów znaleźli się m.in. Dariusz Rosiak, prof. Sir David Omand, Natalia Hatalska, Eliot Higgins, Michał Figurski, Marta Niedźwiecka i Artur Kurasiński. Ich wystąpienia ułożyły się w opowieść o potrzebie podejrzliwości, nowej formie sprawczości i technologiach, które mogą oddawać kontrolę
Warsztaty i sesje stacjonarne w CIC Warsaw pokazały, jak przekuć teorię w praktykę. Uczestnicy uczyli się, jak chronić dane, reagować na incydenty i świadomie korzystać z AI. Wszystko to przy wsparciu ekspertów z Polskiej Agencji Kosmicznej, NASK, Orange, Microsoft, CampusAI, Fundacji Panoptykon czy Fundacji Digital Creators
Nagroda Sektor 3.0 trafiła do Federacji Polskich Banków Żywności, czyli organizacji, która od Excela przeszła do zaawansowanych systemów ICT. Ich platforma łączy producentów i darczyńców z potrzebującymi, pokazując, że transformacja cyfrowa naprawdę może być narzędziem dobra.
„Tegorocznym motywem przewodnim Festiwalu Sektor 3.0 była budowa odporności i autonomii cyfrowej. W dobie szybkiego rozwoju sztucznej inteligencji oraz dynamicznego przyrostu danych, mamy coraz więcej wyzwań związanych np. z dezinformacją czy kwestiami prywatności. Naszym celem było zajęcie się tym tematem, który, ze względu na stopień trudności, często jest pomijany” — powiedział otwierając wydarzenie dr Dawid Szarański, dyrektor programu Sektor 3.0.
Bo w tym roku nie chodziło o fetyszyzowanie technologii ani demonizowanie algorytmów. Chodziło o uważność. O umiejętność zatrzymania się, zanim klikniesz „zgadzam się”. O pytanie: co moje dane powiedzą o mnie jutro, za miesiąc, za rok? Psycholożka Marta Niedźwiecka, autorka podcastu „O Zmierzchu”, zwracała uwagę, że autonomii nie traci się w wyniku jednej decyzji, a raczej rozpuszcza się ona powoli.
Żeby dobrze zadbać o autonomię w cyfrowym świecie, my potrzebujemy przede wszystkim zrozumieć, że jest bardzo wiele bytów, które próbuje nam tą autonomię odebrać (…) Żeby kultywować w sobie nie tyle głęboką nieufność, co taką standardową podejrzliwość, do czego mogą być użyte moje dane, do czego może być użyta obserwacja mojego zachowania — tłumaczyła ekspertka.
To właśnie ten krytycznie empatyczny ton był wyznacznikiem całego Festiwalu. Stale przypominano, że autonomia nie jest luksusem dla geeków, a jest podstawową formą dbania o siebie w świecie, który coraz bardziej opiera się na cyfrowych interakcjach.
Ludzie, którzy się liczą
Wśród uczestników dominowali ludzie, których działania wyrastają z misji. Byli obecni społecznicy, edukatorzy, działacze z organizacji pozarządowych, przedstawiciele samorządów i działów CSR. Dla wielu z nich to nie była tylko konferencja. To był zastrzyk odwagi.
Transmisję na żywo pierwszego dnia Festiwalu oglądało przeszło 1000 osób z całej Polski, zaś na miejscu w warszawskim kampusie innowacji CIC zjawiło się niemal 200 osób, które wzięły udział w siedmiu praktycznych warsztatach. Eksperci i ekspertki z NASK, Orange, Microsoft, CampusAI czy Fundacji Digital Creators prowadzili sesje, które nie zaczynały się od teorii, ale od codziennych problemów, które podpowiadały, jak skonfigurować MFA, jak nie dać się phishingowi czy jak zadbać o prywatność zespołu bez budżetu na działy IT.
Z kolei na głównej scenie odbywały się rozmowy, które często dotykały tematów bardziej osobistych niż technologicznych. Magdalena Bigaj i Aga Kozak zastanawiały się, co oznacza dziś wolny czas, jeśli ten „zaoszczędzony” dzięki AI natychmiast wypełnia się kolejnymi zadaniami.
Chciałabym, żebyście zamienili FOMO na POMO – proud of missing out. Kiedy, starając się spędzać czas bez ekranu, będziecie czuli frustrację czy dyskomfort, bądźcie dumni z tego, że mimo wszystko podejmujecie to wyzwanie. Nie każdego na to stać — tłumaczyła Magdalena Bigaj z Fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa.
AI jako szansa, nie fatum
Sztuczna inteligencja, obecna jak nigdy wcześniej, była w tym roku traktowana jak współlokator, którego trzeba nauczyć się rozumieć. Jacek Królikowski z Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego stawiał sprawę jasno: „Sztuczna inteligencja jest oskarżana o to, że chcemy nami zawładnąć, kierować itd. Ja absolutnie nie mam takich obaw. Uważam, że to jest narzędzie, na którym w dużym stopniu możemy mieć kontrolę. To my inicjujemy ten proces, my zadajemy pytania, my decydujemy, czy efekty tej interakcji uwzględnimy w naszych działaniach, czy nie. Raczej uważam, że to zwiększa naszą kontrolę w tym sensie, że przed erą czatów mieliśmy prostu zalew informacji i jako narzędzie wyszukiwarki internetowe. To nastroje przerażało. Teraz mamy możliwość wyłuskania tych informacji, które są nam potrzebne, nadania im struktury, więc ja uważam, że to jest absolutnie większa kontrola”.
Z kolei Natalia Hatalska mówiła o „lenistwie poznawczym”, które staje się największym zagrożeniem w czasach AI. Jej diagnoza była bezlitosna, ale konstruktywna. W końcu nie chodzi o to, by być zawsze na bieżąco, ale by być uważnym, gdy to coś zaczyna za nas myśleć.
Cyberhigiena zamiast paranoi
Niepokój? Tak, był obecny. Nie bez przyczyny aż 62% uczestników zadeklarowało, że czuje lęk lub stres związany z bezpieczeństwem cyfrowym. Ale to nie był lęk paraliżujący, a Festiwal pokazał, że cyfrowa higiena to nie rocket science. To rytuał, w skład którego wchodzą zmiana hasła, włączenie uwierzytelniania dwuskładnikowego, aktualizacja oprogramowania.
„Nie trzeba być najlepiej zabezpieczoną organizacją na świecie. Wystarczy być trochę bezpieczniejszym niż inni” — mówił Maciej Broniarz z CERT-NGO. Tego typu rady, pozbawione marketingowego patosu, były jednym z największych atutów tegorocznej edycji.
Kiedy technologia ratuje jedzenie
Kulminacyjnym momentem wydarzenia było wręczenie Nagrody Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności Sektor 3.0. W tym roku uhonorowana została Federacja Polskich Banków Żywności, czyli organizacja, która pokazuje, że technologia w służbie społeczeństwa nie musi oznaczać futurystycznych projektów. Czasem wystarczy dobrze działający system do zarządzania przekazywaniem nadwyżek żywności.
Federacja połączyła 31 oddziałów w całej Polsce z producentami, sieciami handlowymi i NGO-sami, tworząc zautomatyzowany ekosystem logistyki. To nie tylko ratunek dla żywności, ale i dla tysięcy ludzi.
„Pamiętam początki Banku Żywności w Krakowie, gdzie zaczynałam. Pracowaliśmy wtedy na Excelu, dokumenty wydania wystawialiśmy ręcznie. Dziś to byłoby niemożliwe. Mamy setki tysięcy przekazań i transferów. Technologia jest niezbędna, dlatego nie bójmy się działać” — mówiła odbierając nagrodę Beata Ciepła, Prezeska Federacji Polskich Banków Żywności.
Jak zaznaczył Radosław Jasiński, przewodniczący Kapituły, laureat nie tylko wykorzystuje gotowe rozwiązania, ale też tworzy własne. Są one skrojone na miarę, praktyczne i po prostu skuteczne.
Co zostaje po Festiwalu?
Festiwal się skończył, ale wiele z tego, co się wydarzyło, dopiero teraz zaczyna żyć własnym rytmem. Zobaczymy to niebawem w decyzjach, ale także w codziennych rozmowach czy drobnych zmianach nawyków. W końcu Sektor 3.0 nie miał dostarczyć gotowych odpowiedzi, a pomóc w odzyskaniu wpływu w świecie, który coraz częściej próbuje myśleć za nas.
Festiwal udowodnił, że jest miejscem, w którym nie upraszcza się rzeczywistości, tylko pomaga ją lepiej zrozumieć. I choć liczby robią wrażenie — 46 prelegentów, 30 sesji, 5 godzin transmisji — to nie one niosą największą wartość. Najcenniejsze jest to, co zostało między słowami, czyli poczucie, że technologia nie musi odbierać nam głosu. Może być przestrzenią do jego odzyskiwania.